Zakochałam się w czwartek niechcący –
nie zdążyłam zawołać pomocy. Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby coś i dopomógł dziewczynie tonącej. Zakochałam się w czwartek bezwiednie – teraz wiem, bo objawy powszednie: dawniej – pełnia czy nów – spałam sobie bez snów, teraz nie śpię i sny miewam we dnie. I moje serce – ta wezbrana cząstka – co noc jak słowik kląska po gałązkach i chociaż wołam je: „Wróć, lub przynajmniej to skróć!”, nie powraca, nie skraca i kląska. Zakochałam się w czwartek niechcący – nie zdążyłam zawołać pomocy. Gdyby zdążyć, to ktoś może podałby cośi dopomógł dziewczynie tonącej.
Zakochałam się w czwartek przypadkiem –
aksamitne ma oczy jak bratki. Pewno więc akurat przez nie w serce się wkradł, bo to dla mnie najmilsze są kwiatki. Zakochałam się nienaumyślnie – pomyślałam, że może czar pryśnie. Ale czar nic a nic – raczej wzrósł, niźli prysł – i rozkwita codziennie pomyślniej. I teraz z lękiem myślę, co się stanie, gdy może kiedyś kochać się przestanie, i że wtedy się znów będzie sypiać bez snów z sercem zimnym, świerszczykiem blaszanym. Zakochałam się w czwartek przypadkiem, płatki z kwiatków obrywam ukradkiem, wróżąc sobie, czy mnie kocha, lubi czy nie. Czy ten czwartek szczęśliwym był czwartkiem?Oczywiście to tekst Kabaretu Starszych Panów.
A za sprawą małego skojarzenia i małego zakochania :).....Ania, Ania:).
Uwielbiam! i tekst i anioły.. choć anioły BARDZIEJ! :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne, nostalgiczne.. ten ostatni, jakby od niechcenia przesyła buziaka... mmmmm... :)
Zakochałam się w piątek przypadkiem w Aniołach:)
OdpowiedzUsuńTak się czasami plecie bez sensu:) i w słowach i w materii:)!
OdpowiedzUsuń